Muzyka zmienia ludzi
Wszystko zaczęło się sześć lat temu, kiedy to dostałem swój pierwszy instrument. Był nim keyboard. Jeśli miałem już instrument , grzechem by było żeby stał zakurzony , więc postanowailem zapisać sie do Społecznego Ogniska Muzycznego. Mijał rok szkolny, byłem zdumiony prostotą grania na klawiszach i jednocześnie zadowolony z swej decyzji.Grywałem główni utwory rozrywkowe i klasyczne. Sprawiało mi to radość ale...po pierwszym semestrze zacząłem się zastanawiać: czy aby napewno to jest ten rodzaj muzyki, który chciałbym grać? Czy ten instrument wypełnia moją dusze? I pewnego dnia usłyszalem jeden utwór: "Romance de Amor". Pomyślałem : To jest to. Minęło kilka dni i już miałem gitare klasyczna w domu. Podobnie jak z keyboardem zacząłem, równiez uczęszczać na lekcje gitary do ogniska. Początki były trudne. Głuche dźwieki, jakieś tandetne ćwiczenia, gamy. Pamietam jak uczyłem sie chwytów barowych, wydawało mi sie to niemożliwe do zrobienia. Jednak nie zniechęciło mnie to. Tak więc zacząłem przygode z gitara. Klawisze od teraz poszły na bok liczyła sie tylko gitara. Do gitary zasiadałem znacznie częściej niż do keyboardu. Poszedłem dalej, kupiłem nowa gitare, tym razem był to elektryk. I tu nastapił przełom. Już nie byłem ograniczony do jednego rodzaju dźwieku.Teraz mając odpowiedni sprzęt miałem cała palete dźwieków a więc poszeżały sie moje możliwości. Zacząłem grać co mi wpadło w ucho.Gustowałem w hard rocku,punk rocku, heavey metalu, trash metalu, bluesie . Najpierw były to banalnie proste utowry Green Day'a, potem nieco ambitniejszy SOAD , Metallica , KoRn, Guns'n'Roses, równiez polskie formacje takie jak KSU, Happysad, Dżem, Pidżama Porno.Brałem coraz ambitniejsze utwory, m.in kawałki Gare'go Moore'a , Santany, Claptona.Byłem tak zafascynowany że jednego utworu nie skończyłem a już brałem następny. Nauczyciel widział moje postepy i że moje "wiosło" zaczyna powoli grać. Tak bardzo docenił moją prace że, zostalem zwolniony z egzaminu gitarowego. Poprostu za sama prace i wkład otrzymuje ocene bardzo dobrą. Z biegiem czasu zrozumialem że, to jest to czego szukałem w muzyce. To jest ten niesamowity dźwiek przesterowanej gitary, mocnych riffów, pieknych solówek. Kazdy utwór jest przeciez efektem czyjejś pracy, pewnych myśli, przeżyć, uczuć, każdy utwór mozna interpretowac inaczej, na swój sposób.To jest ta wielka radość słuchania i grania tejże muzyki. Dziś kontynuuje swoją przygode z gitara. Można powiedzieć że, ona odmieniła moje życie. Zacząłem wszystko postrzegac inaczej.Zacząłem widzeć w tym jakiś głebszy sens, jakis cel. Tego nie da sie tak bezpośrednio opisać, jest to siła wyższa. Wiem że daleko mi jeszcze do perfekcyjnego grania i gitarowego kunsztu. Lecz nie poddaje się i dalej idę tą "Drogą" .
(Komentować może tylko zalogowany użytkownik, który wykonał rejestrację pełną.)
18.10.2008 13:07 od: MAriA
Zgodzę się z Tobą... Muzyka zmienia ludzi. Ty sam jesteś tego najlepszym przykładem;P Miałam okazje nieraz posłuchać jak grasz mi muszę przyznać ze robisz to z prawdziwą pasją i zaangażowaniem. Szczerze zazdroszczę Ci Twojego talentu i cierpliwości do gry na tym instrumencie;P Też chciałabym umieć grac na gitarze.... ale nie wiem czy ktoś byłby w stanie tego słuchać xD Jak dla mnie to Ty już jesteś perfekcjonistą! I jeżeli nie przestaniesz grać ( a mam nadzieje ze nie przestaniesz) zajdziesz daleko... tego właśnie osobiście Tobie życzę!:) Pozdrawiam A:*